[ Pobierz całość w formacie PDF ]

materiałów. Jak ty to mówisz?  Udawała, że usiłuje sobie przypomnieć jego słowa.  Już wiem!
Im mniej wiesz, tym krócej zeznajesz, nieprawdaż? Właściciel agencji i jednocześnie licencji na
ten konkurs usunął z niego stuprocentową kandydatkę do tytułu, bo nie chciała grać według jego
reguł. Kasia trafiła na jej miejsce przypadkowo, a ponieważ jest z gruntu porządną dziewczyną,
gdy tylko dowiedziała się, że konkurs jest ustawiony, a ona musi się dzielić kasą z tym
niedomytym grubasem, uznała, że nie może do tego dopuścić. Przeprowadzałam z nią wywiad,
zyskałam jej zaufanie i wszystko mi opowiedziała. Razem uknułyśmy ten plan.
Wydawca coraz szerzej otwierał oczy, a wyraz zachwytu zastępował na jego twarzy
widocznÄ… jeszcze przed chwilÄ… irytacjÄ™.
 Jesteś genialna! Pociągniemy to przez kilka numerów! Masz dużo materiału?
 Aż za dużo  uspokoiła go.  Będą nas cytować we wszystkich mediach.
 A ten prezes? Nie poda nas do sądu? A jeśli sprawą zainteresuje się prokuratura? Ta
dziewczyna potwierdzi wszystko?
 Prezesem zajmę się osobiście. Przed prokuraturą chroni nas tajemnica dziennikarska. Nie
ujawnimy swoich informatorów. A dziewczyna&  Głębokie przekonanie, pobrzmiewające w jej
głosie, nie było udawane.  Mam pewność, że z nikim nie będzie o tym rozmawiała. Mamy ją na
wyłączność. Nikt nie zakwestionuje tego, co wydrukujemy.
Wydawca spojrzał nerwowo na zegarek.
 Musisz jechać do redakcji. Za dwie godziny zamykamy numer.
 Spokojnie, zdążymy. Zaraz tam jadę, muszę tylko jeszcze porozmawiać z tym facetem,
którego dziewczęta nader trafnie nazywają między sobą Flejtuchem. No wiesz, etyka
dziennikarska& trzeba wysłuchać także drugiej strony.
 Naszego właściciela obchodzą wyłącznie zyski, nie zna słowa  etyka  cynicznie
przypomniał jej wydawca.
 Jeżeli nie można tego pogodzić, to etyka przegrywa, prawda? Ale w tym wypadku& I
jeszcze jedno. Wilter jest czysty, a ta Magda rzeczywiście powinna wygrać. Dopilnujemy, żeby
nie straciła kontraktu, okay?
 Dobra  wydawca, rozluzniony i zadowolony, poklepał ją po ramieniu  jadę do redakcji.
Bądz tam jak najszybciej. Zciągnę resztę ludzi, bo już pewnie żywego ducha nie ma oprócz
depeszowca i redaktora wydania.
 Gdzie ona tak biegnie?  Rafał Koliński spojrzał z niepokojem na Staszyka, który razem z
nim obserwował Karę, w pośpiechu zmierzającą wraz z dziewczynkami w stronę wyjścia.
 Chyba wiem  po chwili zastanowienia odpowiedział detektyw.  Jeżeli chce się spotkać z
Kasią, a wszystko na to wskazuje, jest tylko jedno miejsce, do którego mogą dotrzeć, wybierając
trasy prowadzące w dwóch różnych kierunkach. Idziemy, szefie!
Ruszyli szybkim krokiem, mijajÄ…c w kuluarach skupisko dziennikarzy oblegajÄ…cych
korpulentną blondynkę, która z zapałem coś im opowiadała. Staszyk zerknął na Kolińskiego i
postanowił podzielić się z nim swoją refleksją:
 Pani Agata miała dużo szczęścia, że spotkała tę dziewczynę, gdy była w takich tarapatach.
Ta Kasia ma charakter! Ona ją uratowała.
Koliński nie odpowiedział.  Kogo tym razem ratujesz, Kasiu?  myślał z troską, obawiając
się, że słowa, które wypowiedziała na scenie, nie oddają w pełni intencji, jakie nią kierowały.
Czuł, jak mokra koszula przylega coraz ściślej do smokingowej marynarki, która zaczęła go
cisnąć pod pachami. W popłochu posłał Stefę do dziennikarzy, by choć chwilowo opanować
sytuację, a sam gorączkowo myślał, jak ograniczyć tę katastrofę, tak by ocalić tyłek i wyjść z
tego bez większych strat. O tym, jak odbić się od tego dna, na które posłała go w jednej chwili ta
głupia, niewdzięczna dziewucha, pomyśli pózniej.
 Gratuluję, panie prezesie. Obecność na czołówkach wszystkich mediów ma pan
zapewnioną przynajmniej jutro, jeśli nie dłużej.
 Ty wstrętna, podstępna dziwko!  Zerwał się z fotela, gdy ujrzał przed sobą Anitę.  To
wszystko było ukartowane, podstawiłaś tę głupią pindę, by mnie załatwić. Gdzie ja miałem
rozum, że się zgodziłem!
 Przypominam, że raczej nie miałeś wyjścia.  Usiadła w fotelu obok i lekko skrzywiła nos,
czując mieszankę zapachów taniej wody po goleniu, potu i strachu.  A teraz posłuchaj uważnie,
bo to nasza ostatnia rozmowa i mam uzasadnioną nadzieję, że już nigdy nie zobaczę twojej
prostackiej twarzy. Znajdziesz najgłębszą, najciemniejszą, położoną na uboczu norę i znikniesz w
niej na jakiś czas. Będą o tobie pisać i mówić, ale szybko zapomną, bo są nienasyceni i żądni
kolejnych afer. Przeczekasz ten szum, a potem wrócisz i znowu będziesz mógł robić swoje
brudne interesy. Sorry, Winnetou, ale ktoś musiał polec w tej walce. Wypadło na ciebie. I
pamiętaj o jednym: taki nędzny robak jak ty nie wygra z nami. Niszczyliśmy o wiele
potężniejszych, więc nie rób niczego, czego byś pózniej bardzo, ale to bardzo żałował!
Z widocznym wstrętem poklepała go lekko po twarzy, wyjęła z torebki chusteczkę, którą
staranie wytarła dłoń, i wstała.
Flejtuch odczekał chwilę, aż odeszła, a potem zerwał się z miejsca i popędził w stronę
bocznego wyjścia. Przemknął na parking, ledwo zdołał uruchomić samochód i dopiero kiedy
wyjechał za bramę, odetchnął spokojnie. A potem zaczął się intensywnie zastanawiać, gdzie
znalezć takie miejsce, o jakim mówiła ta wredna suka. Obracał się w świecie, w którym grozba i
szantaż nie stanowiły czegoś wyjątkowego, ale pierwszy raz w życiu aż tak się kogoś bał.
Wierzył święcie, iż ta kobieta jest w stanie zniszczyć jego życie tak dokładnie, że na tych ruinach
w żaden sposób niczego nie da się zbudować.  Raz na wozie, raz w nawozie  pomyślał z
rezygnacją i postanowił zadzwonić do Stefy. Nie przejmował się jej losem, ale wiedziała zbyt
dużo i był pewien, że przyparta do muru bez wahania go sprzeda. Kiedy masz nóż na gardle, nie
zastanawiasz siÄ™, czy jego ostrze jest z nierdzewnej stali&
Niewielki placyk za halą widowiskową spowity był mrokiem, rozjaśnionym w rogu mdłym
światłem samotnej latarni. Puste skrzynki, papiery, stare fragmenty niepotrzebnych dekoracji
walały się w bezładzie, zajmując sporą część niedbale położonego asfaltu, upstrzonego licznymi
dziurami.
Kara i blizniaczki zatrzymały się przy niewielkich schodkach prowadzących do tylnego
wejścia i pełne niepokoju rozglądały się wokoło. Nagle zza rogu hali wyłonił się jadący z
zawrotną szybkością samochód. Długa, ciemna limuzyna o wygaszonych światłach gwałtownie
zahamowała. Kara instynktownie sięgnęła po broń i dotykając śliskiego materiału, uprzytomniła
sobie w tej samej sekundzie, że jej tam nie znajdzie. Zasłoniła sobą dziewczynki i patrzyła z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl