[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lepiej ode mnie.
- Czy to wszystko? - Znów się roześmiała, tym razem radośnie,
ale jej oczy, wypełnione łzami, błyszczały jak szafiry. Potrząsnęła
głową. - A ja myślałam, że ty mnie nawet nie lubisz...
- Nie lubię? Byłem gotów zabić każdego faceta, który się do
ciebie zbliżył. - Musnął delikatnie jej wargi.
- Aż do wczoraj myślałam, że masz kogoś. Dlaczego na to
pozwoliłeś?
Lekko przesunÄ…Å‚ palcami od jej szyi ku uwypukleniu piersi.
- Bo to był jedyny sposób, żebym zdołał utrzymać ręce z dala od
ciebie.
Prowokacyjnie przygryzła dolną wargę.
- A poznasz mnie ze swojÄ… siostrÄ…?
- Tylko jeżeli za mnie wyjdziesz - tym razem w jego głosie
zabrzmiał cień wahania.
- Och, Kane! Jasne, że za ciebie wyjdę! - Usiadła i zaplotła
dłonie na jego szyi. - Myślisz, że mogłabym odmówić?
- Nie.
- Arogant z ciebie!
- To jedna z moich wad.
- I skromnością też nie grzeszysz! - Roześmiana, opadła z
powrotem na poduszki.
Teraz już była pewna, że jej miejsce jest przy nim, w jego życiu.
107
R S
Kane uświadomił sobie, że właśnie spełnia najgorętsze życzenie
Ranulpha Bouviera. Teraz Shannon znajdzie siÄ™ pod jego opiekÄ…. Jego
przyszły teść będzie zachwycony, a on sam osiągnie wszystko, czego
pragnÄ…Å‚.
Wylądowali w Londynie przy pięknej słonecznej pogodzie i
przeszli przez zatłoczony terminal do czekającego samochodu.
- Denerwujesz się? - spytał Kane, manewrując sprawnie w
miejskim ruchu.
Miał na myśli spotkanie z ojcem i Shannon tylko skinęła głową.
Od momentu lądowania żołądek miała zwinięty w twardy supeł.
- Nie trzeba - powiedział spokojnym, dodającym otuchy głosem.
- Jeżeli chcesz najpierw pojechać do domu, to ja mu powiem, że
wróciłaś. Albo możemy pójść razem do biura.
Pomyślała o wielkim pustym domu, który opuściła tak
nieszczęśliwa, dwa i pół roku wcześniej. Nie chciała tam wracać i
zastanawiać się przez resztę dnia, jak ojciec przyjmie jej powrót.
- Pojadę do biura, ale chcę się z nim spotkać sama...
Przerwał jej dzwięk telefonu. Kane odebrał.
- Witaj, Kane. Gdzie jesteś? - ze słuchawki dobiegł afektowany
głos sekretarki Ranulpha.
- W Londynie. Będę u was... - Spojrzał na zegarek i podał jej
przybliżony czas.
- JesteÅ› sam?
- Nie. Z Shannon - dodał po krótkim wahaniu - ale to tajemnica.
108
R S
Na moment zapadła cisza i Shannon pomyślała, że przerwano
połączenie, ale kobieta odezwała się znowu półgłosem. Jej słowa
miały być najprawdopodobniej przeznaczone tylko dla uszu Kane'a.
- Co takiego? - spytał. - Kiedy? Jaki jest stan? Ostatnie pytanie
przeraziło Shannon.
- Co się dzieje? - wyszeptała.
- Twój ojciec miał atak serca. Jest w szpitalu.
- Bardzo z nim zle?
- Tak - odparł, żałując, że nie może tego zrobić delikatniej, ale ta
dzielna dziewczyna z pewnością chciała usłyszeć prawdę.
ROZDZIAA DZIESITY
Dłonie, w które ujął jej twarz, pachniały charakterystycznie
cierpką wodą kolońską.
- Zabieram cię do łóżka - szepnął Kane, wtulając się w jej
rozpuszczone włosy.
Minęły ponad trzy tygodnie, odkąd wrócili z Francji i
dowiedzieli się, że Ranulph Bouvier trafił do szpitala, praktycznie bez
szans na poprawÄ™.
- Ktoś może wejść i ludzie się zorientują.
- Myślę, że już wiedzą.
Tak, pomyślała, wiedzą, chociaż nic nie zostało oficjalnie
powiedziane. Ale odczytywali prawdę z drobnych gestów; z
109
R S
miękkości jego głosu, kiedy się do niej zwracał, ze sposobu, w jaki na
siebie spoglądali, z delikatnego muśnięcia jej ramienia.
Od początku było jasne, że wszyscy w firmie traktują Kane'a z
ogromnym szacunkiem. W ciągu niecałego roku przywrócił firmie
stabilizację i pozycję pełnoprawnego rywala pomiędzy konkurentami i
bez sprzeciwu ze strony Ranulpha wprowadził Shannon do zarządu.
Już sam fakt bycia u jego boku zyskał jej szacunek personelu,
ale bardzo szybko zaczęto ją szanować dla niej samej, doceniać jej
potencjał i rozkwitający zmysł do interesów.
Teraz wsunęła się w ramiona Kane'a i poczuła jego głodne wargi
na swoich ustach.
- Nie mogę dłużej na ciebie czekać - zamruczał.
Ogromnie do siebie tęsknili. Od pamiętnej nocy na jachcie
minęły już prawie cztery tygodnie...
- Chciałbym jak najszybciej ogłosić nasze zaręczyny i
zamieszkać z tobą.
Sugerował to już wcześniej, ale nie chciała się zgodzić ze
względu na stan leżącego w śpiączce ojca i konieczność zajęcia się
domem.
- Zobaczysz, jeszcze będzie z ciebie dumny - obiecał jej.
Bo Ranulph Bouvier zadziwił wszystkich. Wyszedł ze śpiączki i
siał teraz postrach wśród pielęgniarek, próbując ze swojego łóżka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl