[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylu latach nauki i praktyki sama zamierzała zig-
norować własne rady. Dlaczego?
Nie była jeszcze gotowa, by udzielić odpowiedzi na
to pytanie, wiedziała jednak, że musi porozmawiać
z Grayem. Tylko on mógł rozwiać jej wątpliwości.
Gray wszedł do zdewastowanego starego budynku
z czerwonej cegły. Los powiedział mu, że tu właśnie
mieszka TK.
Właściwie nie powinien się dziwić, że TK zamiesz-
kał w miejscu do złudzenia przypominającym dziel-
nicÄ™, w jakiej siÄ™ wychowali. Z drugiej strony TK
głośno się przechwalał swoimi możliwościami.
A więc rzeczywiście były to tylko czcze przechwał-
ki, pomyślał Gray. Ten człowiek naprawdę nic nie ma.
Nawet tyle, żeby porządnie zaszpanować.
Gray zapukał do drzwi mieszkania TK. Właściwie
miał nadzieję, że go nie zastanie, ale po chwili drzwi
164 Robyn Amos
się otworzyły i stanął w nich TK ubrany tylko w dżin-
sy, z butelką w dłoni.
 G, mój człowieku  powiedział, uśmiechając się
fałszywie.  Co cię sprowadza do mojej jaskini?
 Najwyższy czas, żebyśmy pogadali  powiedział
Gray, wchodzÄ…c do mieszkania.
 Gadanie nic nie kosztuje, bracie.  TK usiadł na
zniszczonej kanapie, położył nogi na pustej skrzynce
służącej mu za stolik. Grayowi został zdezelowany
fotel.  Jak widzisz, żyję teraz poniżej swoich zwyk-
łych standardów.
TK mówił to wszystko lekko, lecz Gray usłyszał
w jego głosie nutkę niechęci. Jakby TK jego obarczał
odpowiedzialnością za swoją nędzę.
 Trzeba czasu, żeby stanąć na nogi po takim
długim pobycie w więzieniu  pocieszył go Gray.
 Tobie to nie zajęło dużo czasu, co G? Słyszałem,
że jesteś teraz ważnym facetem, prawie gruba rybą.
 Z więzienia wyniosłem parę pożytecznych kon-
taktów.
 I zaraz zebrałeś nasz stary gang, żeby nad tym
popracować. Chciałeś pokazać chłopakom, jak się gra
o dużą stawkę, co G?
Gray wstrzymał oddech. Miał nadzieję, że jeśli uda
mu się zachować spokój, to TK w końcu podniesie
głos. Miał w sobie tyle nienawiści...
W każdym razie Gray nie mógł dać poznać po
sobie, jak bardzo go obchodzi to, co TK zrobił Rennie.
Nie mógł sobie pozwolić na odkrycie kart. Musiał
przekonać TK, żeby trzymał się z daleka od Rennie,
A jednak bohater 165
a jednocześnie nie zdradzić się, że wie, kto naprawdę
za tym wszystkim stoi.
Owszem, dał Losowi do zrozumienia, że chciałby
dopuścić TK do interesu, ale tak naprawdę wcale nie
zamierzał tego robić. Był już bardzo blisko Simona,
misja wkrótce się zakończy. Gdyby dopuścić do
tajemnicy TK, cała sprawa na pewno wzięłaby w łeb.
 A co ty sobie wyobrażałeś? %7łe będę robił interesy
bez moich chłopaków?
 O ile dobrze pamiętam, ty też jesteś tylko
jednym z chłopaków.
 Byłem  poprawił go Gray. Nachylił się, spojrzał
TK prosto w oczy.  Co się stało z twoimi wielkimi
planami, o których tyle nam opowiadałeś?
 Nie ułożyło mi się tak, jak planowałem.  TK nie
wytrzymał spojrzenia Graya. Spuścił oczy.
 Bardzo bym chciał wziąć cię do mojej akcji, ale
właśnie się dowiedziałem, że we mnie nie wierzysz.
Podobno jestem marnym szefem. Gdybym był na-
prawdę dobry, wszyscy już dawno pływalibyśmy w for-
sie. Naprawdę tak uważasz?
 Daj spokój, G. Nie złość się na mnie, chłopie.
Jesteśmy z jednej paczki. To była tylko taka przyja-
cielska krytyka.
 Kiedyś ty przewodziłeś gangowi.  Gray rozej-
rzał się po mieszkaniu.  Na pewno wiesz więcej
o robieniu forsy niż ja. Nie chciałem cię obrazić.
Dlatego nie chciałem ci proponować udziału w opera-
cji, z której może jeszcze nic nie wyjść. Co zamierzasz
zrobić, jeśli twój plan się nie powiedzie?
166 Robyn Amos
 TK zawsze ma jakiÅ› plan.
 Tak mi się właśnie zdawało. Daj mi znać, jeśli
twoje sprawy nie ułożą się tak, jak to sobie za-
planowałeś. Zobaczę, co się da zrobić.
TK zacisnął zęby. Widać było, że traci panowanie
nad sobą. To, że w ciągu kilku lat ich role się
odwróciły, doprowadzało go do szału.
 CoÅ› ci powiem, bracie  syknÄ…Å‚.  Ty nawet nie
wiesz, w co się wpakowałeś. Nigdy nie byłeś dość
twardy, żeby wejść do prawdziwej gry. Ta wielka
forsa... Nigdy jej nie dostaniesz. Zawsze tylko gadałeś
i nic z tego nie wynikało.
 Role się odwróciły. A kto teraz robi interesy?
Teraz ty dużo gadasz i nic nie robisz.
 Zawsze byłeś bez jaj! Myślisz, żeśmy nie zauwa-
żyli, jak znikałeś sobie, kiedy wszystko się waliło? Ty
nie potrafisz nic robić. Dlatego nas namawiałeś,
żebyśmy też nic nie robili. Ty umiesz tylko dużo
gadać.
Gray się uśmiechnął. TK był bliski załamania,
Można go było dobić.
 Trafił swój na swego.
TK zaklął, zerwał się na równe nogi, doskoczył do
Graya.
Gray jednym ciosem powalił go na ziemię. Miał
ochotę udusić drania za to, co zrobił Rennie. Niestety,
nie mógł. Z tego samego powodu, dla którego TK nie
wystąpił przeciw niemu otwarcie.
Sam się zdziwił, że nadal czuje się związany
kodeksem honorowym obowiązującym dzieciaków
A jednak bohater 167
ulicy. Kiedy przystał do gangu, ze wszystkich sił starał
się zachować dystans wobec tego, co tam się działo.
Nie chciał przyjąć za swoje zasad i kodeksów obowią-
zujących w ulicznych gangach. Wchłonął je wbrew
własnej woli.
To właśnie w gangu nauczył się lojalności i dowie-
dział się, że ludzie nie muszą być ze sobą spokrew-
nieni, żeby stanowić rodzinę. Tam też nauczył się nie
występować przeciwko swoim. Niezależnie od okolicz-
ności.
Musiał przestrzegać kodeksu. Zwłaszcza teraz.
Potrzebował szacunku swoich ludzi. Ale jeśli TK
spróbuje skrzywdzić Rennie, nawet kodeks go nie
uratuje.
Gray przycisnął TK do podłogi, ale zaraz puścił.
 Wybacz, koleÅ›. Chyba siÄ™ potknÄ…Å‚eÅ›.  Gray
pomógł TK wstać.  Miło cię było znów zobaczyć.
Chyba wszystko sobie wyjaśniliśmy, nie uważasz? Nie
wchodz mi w drogę, to nie będę cię więcej nachodził.
Rozdział jedenasty
Siedzieli przy stoliku i czekali, aż kelner przyniesie
rachunek. Rennie przyglądała się Grayowi. Byli już po
obiedzie, a ona jeszcze nie poruszyła żadnej ze spraw,
o których chciała z nim porozmawiać.
Może dlatego, że bardzo się ucieszyła z tego
spotkania w realnym świecie. Przez kilka godzin
mogła udawać, że są zwyczajną parą, która wybrała się
do restauracji na romantycznÄ… kolacjÄ™. Niestety,
umysł psychologa nie dał się tak łatwo oszukać.
Rennie dobrze wiedziała, że prawdziwym powodem
jej milczenia nie był romantyczny nastrój, lecz zwykły
strach.
 Pyszne jedzonko.  Gray poklepał się po
brzuchu.
 Tak  zgodziła się Rennie. Wciąż była zamyś-
lona, jakby trochÄ™ nieobecna.
 Co ci jest, Rainbow? Przez cały wieczór milczysz
jak zaklęta, a przecież ty zawsze masz coś do powie-
dzenia.
Dał jej szansę. Teraz mogła wyrzucić z siebie
A jednak bohater 169
wszystko, co jej leżało na sercu. Próbowała się zmusić,
żeby zadać pytania, które tak dobrze sobie przygoto-
wała. Nie udało się.
 Mam trochę kłopotów  powiedziała wymija-
jÄ…co.
 Trudne pacjentki?
 To też.
 Chciałabyś o tym porozmawiać?
Rennie wzięła głęboki oddech. Nigdy przedtem
nie miała kłopotów z wyrażaniem swoich uczuć do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ssaver.htw.pl